No właśnie? Jakby tu walczyć z dopalaczami, przez które zatruło się lub zmarło tylu młodych ludzi? A może by tak pomyśleć i zadać sobie nieco inne pytanie: czy w ogóle trzeba z nimi walczyć? Hm… no właśnie, po co walczyć dopalaczami? Ostatnio media rozpętały taką wrzawę, że nawet na najdalszym zadupiu wiedzą, co to są dopalacze i jakie mogą mieć skutki uboczne. A skoro społeczeństwo wie czym grozi zażywanie dopalaczy, to nie bardzo rozumiem…
Dziś w TV po raz kolejny widziałem, jak oburzona pani dziennikarz rzuca cytatem z jakiegoś kolorowego pisma w właściciela sieci dopalaczy „Dopalacze zabiły mi syna!„. Sorry, ale IMHO ww. syna zabiła jego własna głupota – nie widział czym to grozi? Czytać nie potrafił?
Odnoszę wrażenie, że cała ta afera jak zwykle powstała po to, by ludzie mieli o czym gadać, mieli wspólny temat i cel w walce ze złem tego świata.
Już wiem! A może by tak pójść o krok dalej? W końcu co drugi wypadek samochodowy to „wina alkoholu” (bo przecież jak wszyscy wiemy, alkohol sam siłą wlewa się do gardła naszym kierowcom – „Z wódką nie wygrasz, ty ją w mordę, ona cie na ziemie„), zakażmy więc i pozamykajmy wszystkie sklepy z alkoholem! W końcu alkohol zabił tylu obywateli! Precz z alkoholem!
Ręce opadają i bark mi słów… do jasnej cholery, to nie alkohol czy dopalacze są winne, tylko ludzie, którzy są na tyle głupi by nie wiedzieć, kiedy trzeba powiedzieć nie. Jeśli siłą pozamykają sklepy z dopalaczami / na siłę je zdelegalizują, zarobi na tym tylko szara strefa, nie będzie miejsc pracy (w tych sklepach w końcu ktoś pracować musi) i podatków (legalny biznes), będzie cicha dilerka pod szkołami… i jeszcze więcej zatruć i zgonów bo nad składem tych środków będzie jeszcze mniejsza kontrola…
Suma summarum, jak ja to widzę? Legalizacja, sprzedaż od 18 lat i wyraźne oznaczenia o szkodliwości i możliwych skutkach ubocznych.
Koniec.
Ciężko się z Tobą nie zgodzić, że kupując dopalacze i biorąc to „gówno” ludzie są sami sobie winni. Jednak nie należy im tego ułatwiać. Stwierdzenie, że na każdym opakowaniu jest informacja, „Produkt nie nadaje się do spożycia” jest kiepskim argumentem. Po pierwsze wszyscy wiedzą, że należy to traktować z przymrużeniem oka i że ta informacja jest tylko po to by być legalnym. Po drugie nikt nie zwraca uwagi na takie informacje. Czy ktoś kto pali i czyta że to szkodzi przejmuję się tym – nie sądzę.
Myślę że należy wprowadzić takie regulacje prawne by, całkowicie zakazać, lub maksymalnie zniechęcić zarówno producentów jak i klientów do kontaktu z tym czymś.
Uważam też że ten kto wprowadził możliwość sprzedaży środków psychoaktywnych beż żadnej kontroli był wyjątkowo krótko wzroczny. Było pewne, że bardzo szybko pojawią się ludzie którzy chętnie wykorzystają tę lukę w prawie by robić na tym złoty interes. Wiara w to, że mogło by być inaczej jest wyjątkowo naiwna. (poleciałem trochę prezesem).
Wprowadzenie dostępności od 18 roku życia też mija się z celem. Będzie to tak samo martwy przepis jak ten dotyczący papierosów i alkoholu. To że ludzie stracą pracę hymn myślę, że o wiele większym kosztem społecznym jest leczenie ludzi uzależnionych od dopalaczy, lub strata dla społeczeństwa tych, których nie da się z tego wyleczyć.
Pewnie powiesz, że jak ktoś chce to i tak to będzie brał, owszem ale natura sama ich wyeliminuje, może napiją się „kreta”, może wsadzą palce do kontaktu w poszukiwaniu nowych doznań, kto to wie 😉
Suma sumarum Trzeba zakazać sprzedaży dopalaczy, ale z głową by za jakiś czas nie okazało się, że można taki zakaz w prosty sposób obejść. Trzeba też o tym mówić, że jest to złe i ze biorąc to można sobie zrobić krzywdę. Trzeba edukować społeczeństwo pod każdym względem.
PS Jeśli chodzi o przykład z zakazem alkoholu, to równie dobrze można zakazać jazdy samochodem bo prędkość zabija. Alkohol w rozsądnych ilościach nie wyrządza większych szkód – wino jest nawet zalecane. W zażyciu dopalacza nie udaje mi się znaleźć niczego co mogło by w jakiś sposób za nimi przemawiać.
Proponuję do tego dodać:
– legalizacja heroiny, kokainy, LSD, extasy i innych środków
– wycofanie konieczności posiadania recepty na leki – niech każdy kupuje takie leki jakie chce (w końcu gdzieś w środku jest ulotka)
– zniesienie kontroli nad firmami farmaceutycznymi -> jeśli chcą sprzedawać środki trujące, lub szkodliwe niech tylko o tym na pudełku napiszą
– zniesienie kontroli dla lekarzy i prawników – niech każdy może leczyć i/lub przeprowadzać operacje, niech tylko wcześniej o tym poinformuje klienta
– zniesienie konieczności zdawania egzaminu na prawo jazdy, niech tylko ludzie którzy nie umieją jeździć mają przyklejonego różowego misia na szybce z tyłu
itd. itp.
To ja jeszcze proponuję dodać:
– zabrońmy sprzedawania noży kuchennych – w końcu można nim kogoś zabić
– zabrońmy sprzedawania urządzeń elektrycznych – w końcu możne nas porazić prąd
możemy to tak dalej ciągnąć… tylko po co?
Dopalacze powinny być legalne, „walka” z nimi powinna polegać na edukacji i większej kontroli ich działania na nasz organizm.
@gc:
Ja nie liczę, że przepis np: „dopalacze od 18 lat” byłby restrykcyjnie przestrzegany – bo oczywistym jest, że tak nie będzie – jak ze sprzedażą alkoholu. Ale świadomość społeczeństwa w tej kwestii rośnie, coraz częściej gówniarze słyszą „a dowodzik jest„, były setki akcji „piłeś nie jedź” itp.. Nie problemem jest też zrobić prowokacje – przyłapią na sprzedaży nieletnim == utrata koncesji na N lat albo dożywotnio. Chcieć znaczy móc.
Nie chodzi o to, że napiszemy „nie do spożycia dla ludzi i liczymy na to, że ludzie spożywać nie będą – tylko o to, że miałeś baranie napisane czarno na białym, że branie tego świństwa źle się dla ciebie skończy – a że mino to brałeś? Sam jesteś sobie winny – jak z wtykaniem palców do kontaktu. Im więcej będzie zatruć/zgonów tym bardziej media sprawę rozdmuchają tym więcej ludzi zacznie się zastanawiać, czy ten chwilowy odlot jest wart ryzyka.
Argument ze szkodliwością dopalaczy jest IMHO nietrafiony, a papierosy? Co w nich dobrego? A mimo to można je legalnie kupić i jakoś nie ma z tego powodu takiej afery. Masz 18 lat, wiesz jakie skutki ma palenie więc sam decydujesz czy chcesz się truć i być fajny czy nie chcesz się truć i być fajny.
Ludzie to podobno gatunek myślący, chcesz się truć/zabić – to się truj i zabijaj.
Drogi kolego – pieprzysz 🙂
1. Papierosy i alkohol są od tak dawna (i bardzo popularne), że nie da się ich po prostu zdelegalizować. (tak, wiem, narkotyki są też od dawna ale nigdy nie miały aż takiej popularności w Europie)
2. Załóżmy, że zalegalizujemy dopalacze i będziemy prowadzić kampanię edukacyjną. Wiadome jest, że i tak mimo to, wiele osób będzie dopalaczy próbować – wiele się uzależni. Uzależnienie to koszmarna choroba o wymiarze społecznym. Nie jest to choroba jednej osoby, ale całej rodziny (np. są spotkania dla anonimowych rodzin alkoholików).
Koszt leczenia tego uzależnienia będzie ponosić państwo (i koszt w złotówkach i koszt społeczny), a tym samym uzależnienie będzie przynosić szkodę wszystkim obywatelom. I rozwiązaniem nie jest pokazanie palcem na człowieka i zaśmianie się w głos – „haha, przecież na pudełku jest napisane, że to szkodzi baranie!”.
Edukacja społeczna to mit, wiara w nią to naiwność. Sam przytaczasz akcje przeciw pijanym kierowcom, które jak sam wiesz nie wyeliminowały tego zjawiska z naszych dróg.
Teraz sam sobie przeczysz i co by tu nie powiedzieć – pieprzysz waść.
Alkohol i papierosy też uzależniają i też koszty leczenia spadają na państwo/obywateli… wniosek? dopalacze == papierosy == alkohol (z pewnym przymrożeniem oka).
Tyle tylko, że dopalacze to „nowość”, a papierosy i alkohol już były, więc papierosy i alkohol są ok, a dopalacze są złe.
Sorry ale dla mnie bicie na alarm i walka po głupiemu na siłę z dopalaczami to taki sam kretynizm jak obrona krzyża 😛
Właśnie sobie nie przeczę – chodzi o to, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zdelegalizowanie handlu tytoniem, ale jest to fizycznie niemożliwe w obecnych czasach. Alkohol, tak jak napisał(a) gc – w małych ilościach jest nieszkodliwy.
Z pewnością też, niektóre dopalacze w małych ilościach również są nieszkodliwe 😛 A jak i ta używka stanie się popularna i szeroko znana (już właściwie tak jest) to też stwierdzisz, że jej zdelegalizowanie będzie niemożliwe? Ludzie przyzwyczaili się do tytoniu, który też szkodzi i nie tylko palącemu ale też osobom w jego otoczeniu – mało to ludzi na raka i choroby płuc umarło? Dopalacza to ten sam towar, szkodliwe gówno, tyle tylko, że nowe szkodliwe gówno.
Jeszcze raz powtarzam, należy podjąć takie działania, aby ludzie sami nie chcieli tego kupować, a jak już kupią, to taki towar, po którym co setny nie wyląduje w psychiatryku. Zaostrzmy przepisy, kontrolujmy działanie tych substancji i sprzedawajmy to legalnie. Niech państwo miast wydawać pieniądze na walkę z szarą strefą zarabia na tym. Bądźmy świadomi tego co robimy – nikt nikogo do kupowania/zażywania dopalaczy nie zmusza.